Piątek, 9 sierpnia 2002, Nr 185 (1378)
Pierwsza strona
Polska
Świat
Kultura
Wiara Ojców
Myśl jest bronią
Czytelnicy
Sport
W Małopolsce
Polska wieś
Ostatnia strona


Polska a Unia Europejska - 21 pytan
Dwie twarze Zachodu

Nachalna i jednostronna propaganda naszych elit za "rajem Zachodu" pomija fakt, że w Europie Zachodniej i w USA płyną dwa wielkie nurty ideowe: 1) nurt głębinowy, tradycyjny, chrześcijański - wysokiej cywilizacji, gospodarności, mądrości, techniki (przez tysiąc lat prawie cała technika szła do nas z Niemiec, choć nie byliśmy z nimi zjednoczeni), i 2) nurt powierzchniowy, "ponowoczesny", buntowniczy, przeważnie nihilistyczny, jakby kontynuujący rewolucję francuską i bolszewicką (marksistowską). Ten drugi nurt jest mało liczny, ale nadal wszędzie zdobywa władzę tak jak w Polsce. Chce on przede wszystkim wyrzucić z życia społeczeństw Boga, Kościół, etykę chrześcijańską i ład społeczny: J.P. Sartre, J.F. Lyotard, J. Derrida, G. Deleuze, L. Fidler, H. Silverman, G. Hartmann, S. Felman, B. Johnson, Z. Bauman i inni.

1. Szturm na ład rozumowy
"Nowy nurt" Zachodu nie jest bynajmniej tylko zbiorem ogromnych osiągnięć gospodarczych i technicznych, jak się go w propagandzie polskiej przedstawia, jest to bowiem przede wszystkim nowa ideologia, nowy nurt umysłowy i duchowy. Jego główną cechą jednak jest rozbijanie tradycji, prawd pewnych, struktur stałych i religii. Jest to rodzaj szału niszczenia rozumu, nauk humanistycznych, racji, prawa, ładu i pokoju umysłowego. Pierwszeństwo w człowieku, w państwie, w kulturze ma mieć to, co nierozumne, emocjonalne, namiętne, nieokreślone i chaotyczne. Młodzieży zaleca się rzucanie się w wir szaleństw, zabawy, seksu, narkotyków i innych uzależnień, pseudoreligii, satanizmu, terroryzmu, tworzenia organizacji tajnych, wyczynów okrutnych no i możliwie powszechnego bluźnierstwa Bogu (por. u nas wystawienie rzeźby Papieża w "Zachęcie", wystawę "Irreligia", różne reklamy). Nawet logika i prawo są traktowane jako gwałt zadawany nowoczesnemu człowiekowi.
W Polsce zdawało się nam, że większość naszej inteligencji, pisarzy, artystów, twórców w okresie "Solidarności" jest związana z chrześcijaństwem. Niestety, nie była to prawda. Kościół polski w owym czasie posłużył inżynierom europejskim i żydowskim jako łódź ratunkowa w czasie walki z komunizmem, który inżynierom świata się nie udał. Dziś okazuje się, jak wielu u nas prawników, filozofów, humanistów, polityków, artystów i innych odsłoniło swoje oblicze, natchnionie "nowoczesnym" nurtem zachodnim. Ogólnie zatem we współczesnej sztuce, teatrze, filmach, naukach humanistycznych, a nawet i w wielkiej polityce - wszędzie widać szał burzenia, niszczenia, propagandy zabijania, ateizacji, walki z Kościołem. Ideałem jest nieokreśloność, chaos, nieracjonalność, nihilizm, obalenie wszystkiego, co szlachetne, godne, trwałe i pewne. W takiej optyce buduje się u nas niektóre "prawdy" historyczne i polityczne, jak sprawa Jedwabnego. Oto IPN każe nam przyjąć, i to przed ukończeniem badań i bez ekshumacji, że 40 Polaków na terenie opanowanym przez niemieckie wojsko pofrontowe miało broń palną i spaliło 1600 Żydów w jednej stodole, mieszczącej kilka kup zboża, bez kubka reglamentowanej wówczas benzyny, bez udziału Niemców i bez żadnej prowokacji. I takie "ustalenia" mają być pewne i naukowe (por. krytykę ze strony A. Strzembosza, J.R. Nowaka, R. Pogonowskiego i innych). Na takie nielogiczności cierpią media publiczne, świadomość prawna i cała polityka rządów, wzorujące się na ponowoczesnej fali zachodniej.

2. Nie ma prawdy obiektywnej
Skutkiem pierwszeństwa emocji nad rozumem i logiką staje się na Zachodzie negowanie istnienia prawdy. Według owych szalonych ludzi, żadna prawda pewna nie jest osiągalna. Każda prawda jest względna i każdy człowiek "ma prawo" do własnej prawdy o tej samej sprawie: że Bóg istnieje albo że nie istnieje; albo że nie wiadomo, czy istnieje, czy nie; albo że żadne zdanie o Bogu nie ma sensu; albo że wiara w istnienie Boga to "obłęd" - każde takie zdanie i wszystkie razem mogą być dla owych dziwnych umysłów "prawdziwe". Inaczej mówiąc, istnieje "pluralizm prawdy", czyli wielości prawd o tym samym. Prawda jest rodzajem odczucia psychicznego, nie ma w niej nic powszechnie obowiązującego i obiektywnego.
Zasada uprawnienia wielości prawd o tym samym jest często przejmowana przez zachodnich polityków i dostojników rządowych. Toteż komisarz Guenter Verheugen nie może być oskarżany przez nikogo, że mówi gdzieś nieprawdę, bo po prostu "prawdziwej prawdy" nie ma. Wolno zatem mówić raz, że po wejściu do UE skorzystamy gospodarczo, a drugi raz, że możemy na tym samym stracić; raz, że otrzymamy 25 proc. dopłat do rolnictwa, drugi raz, że w ogóle nie otrzymamy żadnych dopłat i to będzie "dla naszego dobra"; raz, że będziemy podróżowali po Zachodzie bez dokumentów, najwyżej z legitymacją lub prawem jazdy, drugi raz, że z dowodami osobistymi, a trzeci raz jeszcze, że przez 10 lat tylko z paszportami, bo nasze dowody nie są dowodami, bez komputeryzacji centralnej. Każda z tych wypowiedzi ma być prawdziwa i Polakom każe się całować komisarza... w rękę. To jest inna logika. Dziś inteligencję Zachodu ogarnia antyracjonalne zaczadzenie.
A co dopiero będzie z wykładnią ewentualnie podpisywanych traktatów i umów? Toż to sołtys niemiecki będzie mógł tłumaczyć naszemu prezydentowi, jak ma rozumieć ten czy inny paragraf. I nie będzie odwołania, chyba że po wielu latach. Nie ma instytucji do bezstronnej i obiektywnej interpretacji prawa europejskiego. Strasburg jest opanowany przez masonerię i socjaldemokrację. Dowolność interpretacji prawa, a przede wszystkim jego nieprzestrzeganie od dawna są bardzo dobrze znane naszym władzom i urzędnikom. Gdy to piszę, spoglądam na telewizyjne informacje, jak to nasze władze, łącznie z ministrem rolnictwa, zostały zaskoczone tym, że żniwa zbożowe w Polsce są w końcu lipca, a władze nastawiły się na... listopad. Biedni chłopi nie mogą zbyć zboża do elewatorów, bo albo zamknięte, albo jest ich za mało, albo trzeba wystawać w kolejce niemal tydzień pod gołym niebem. Takie nieporadne władze powinny zostać natychmiast zdjęte, a banki niepożyczające pieniędzy - odebrane właścicielom. Chłop puka się w czoło, klnie z desperacji na głupotę gospodarczą, a władza zarzuca mu, że uprawia politykę Samoobrony. Istny dom wariatów.
Przy tym chyba jedni i drudzy nie wiedzą, że w tym samym czasie z Zachodu płynie do Polski całe morze zboża dotowanego i bardzo taniego (por. Zagórny). W sumie to nie są tylko operacje gospodarcze, to jest realizacja doktryny, podobnej do nazistowskiej, że chłop polski musi zostać zniszczony, bo jest katolicki. Ci, którzy przykładają do tego procederu rękę, będą ukarani, jeśli nie przez suwerenną Polskę, to przez Boga.

3. Nie ma etyki chrześcijańskiej
Prąd liberalny Zachodu neguje etykę chrześcijańską, powszechną, ogólnoludzką, absolutną. Jego wyznawcy uważają, że dziś pora na równowartość różnych etyk: chrześcijańskiej, żydowskiej, chińskiej, indyjskiej, muzułmańskiej, cygańskiej itd. Zresztą żadna z nich nie jest już "nowoczesna". Dopiero masoneria stworzy "etykę etyk". Będzie to "etyka europejska", stanowiąca jakąś sumą etyk indywidualnych, dla każdej osoby inną. Tymczasem należy odrzucić przede wszystkim etykę chrześcijańską. Najpierw trzeba odrzucić głoszone przez tysiąclecia cnoty kardynalne (podstawowe): roztropność, umiarkowanie, sprawiedliwość i męstwo. Na ich miejsce trzeba krzewić: szał uczuć, radykalizm, gwałtowność i tolerowanie zła. Zamiast zasady stoickiej: "Nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe" - należy rozwinąć w całej kulturze zasadę: "Uprawiaj seks z każdym, jak tylko możesz" (zob. filmy szwedzkie, hollywoodzkie i inne). Zamiast przykazania: "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" - rozwija się praktyka: "Miej w nienawiści każdego, kto tylko nie jest ci potrzebny i miłuj tylko siebie samego, jak Boga". Zamiast: "Służ słabszym" (jak Chrystus, Maryja i święci) jest zasada: "Śmierć frajerom". Zamiast: "Nie zabijaj" - jest: "Zabijaj, co tylko możesz, żeby ci się żyło łatwiej i wygodniej". Zamiast: "Nie kradnij" - wchodzi w życie: "Rwij, co tylko możesz"... Czy możemy czynić wspólnotę z taką ideologią, która zaczyna na Zachodzie zdobywać sobie prawo obywatelskie? Tym bardziej, że i u nas zepsucie moralne bardzo się szerzy. Musimy najpierw zrobić porządek, by potem postawić UE jasne warunki. Myślę, że źródłem tego wszelkiego zła jest odrzucenie idei Boga.

4. Życie tylko dla bogaczy
W "nowoczesnym" nurcie kultury euroatlantyckiej szerzy się bardzo dawna choroba pogańska, a mianowicie gorączka posiadania całego świata przez niewielu (por. G-8). W rezultacie globalizm to całość łupu, a nie służenie całej ludzkości. U podstaw leży założenie, że człowieczeństwo to tylko grupa bogatych - nie społeczność, nie naród, nie ojczyzna, nie Kościół. Ci bogacze czują się właścicielami świata, który chcą urządzać po swojemu. Narody i kultury mają im służyć. Są "otwarci", ale tylko dla siebie nawzajem, nie zaś dla ich społeczeństw. Gdyby dziś żyli jeszcze Stalin, Hitler, Roosevelt, Churchill, to spotkaliby się zapewne, klepaliby się po plecach, pili wino i zachwalaliby "tolerancję", ale tylko względem siebie na górze, na dole historia toczyłaby się tak jak się toczyła. Jest historia panów i historia ciemnoty.
Tymczasem inżynierowie Europy obmyślają sposoby wyniszczenia społeczeństw: przez wychowanie antyrodzinne i antyurodzeniowe, przez sterylizację, antykoncepcję (redukującą człowieczeństwo do samego seksu), przez aborcję, przyspieszone umieranie, osłabienie służb zdrowia, ułatwianie rozbojów i zabójstw (np. przez uzbrojenie społeczeństw)... Na przykład w Peru w latach 1996-2000 za Alberta Fujimoriego, głośnego masona, Fundusz Ludnościowy ONZ poddał podstępnie sterylizacji wiele tysiący kobiet i mężczyzn ("Nasz Dziennik"). Ciekawe, że takie i podobne zbrodnicze praktyki przeniknęły głęboko i do takich, kiedyś mądrych, kultur jak chińska, indyjska, rosyjska. Okazuje się, że wszędzie trzeba światła moralnego chrześcijańskiego.
Dotknięci wirusem nowoeuropejskim zarzucają broniącym się katolikom polskim, że wyznają "spiskową teorię dziejów", czyli, że historia toczy się po drogach tajnych spisków. Sami uważają, że historia jest we wszystkim jawna, a człowiek jest w niej suwerenny. Jest to oczywiście oszustwo propagandowe. Każdy z nas wierzy, że ostatecznie historią kieruje Opatrzność, nie spiski. Ale jak są grzechy przeciwko Bogu, tak też są i spiski historyczne. Czy nie było spisku między państwami zaborczymi: Rosją, Prusami i Austrią? Czy nie było spisków socjalistycznych i anarchistycznych przeciwko rządom i państwom? Czy nie było naszych powstań?
Czy nie było spisku w roku 1939 i to dwukrotnego, między Hitlerem i Stalinem przeciwko Polsce? Czy nie było spisku między gestapo a NKWD przeciwko polskiemu podziemiu? Czy nie było zmowy między Stalinem a Żydami, żeby bolszewizować katolicką Polskę? Czy nie było tajnego trójporozumenia, żeby obalić Związek Radziecki?
Tylko idiota może nie wiedzieć, że w wielkiej polityce są zawsze dwa teatry, a raczej jeden o dwu scenach: otwartej, zewnętrznej oraz zakulisowej, zamkniętej, i scenę otwartą, zewnętrzną trzeba interpretować przez ukrytą, zakulisową, przez ukryte dla dyplomacji i mediów cele czynników historycznych. W Polsce proszę tylko zwrócić uwagę na naszych ministrów finansów, którzy muszą działać w konwencji finansjery światowej. Grzegorz Kołodko, człowiek spontaniczny, bystry i oryginalny, co innego zapowiadał wcześniej w polityce finansowej, a gdy został ministrem, musi robić to samo, co robił Marek Belka. Podobnie wcześniej Jerzy Buzek i Marian Krzaklewski z AWS musieli przyjąć program Unii Wolności. Oryginalny i względnie niezależny był Waldemar Pawlak, ale dlatego musiał "wybyć". Nasza suwerenność polityczna, gospodarcza i kulturalna jest bardzo ograniczona przez "Scenę Cieniów Europejskich". Trzeba koniecznie Polskę ratować.
Myśl ludzka, zwłaszcza intelektualistów, jest wiecznie niespokojna, dociekająca, atakująca każdą rzeczywistość, i to jest dobrze. Najlepsze systemy powinny być weryfikowane, poprawiane i rozwijane, a jeśli trzeba, zmieniane. Ale są granice. Dzisiejsze poglądy nowoeuropejskie tchną dekadencją i szaleństwem. Dotąd ciągle nie wiemy, z kim się układamy: z komisjami UE, z rządami państw, z oligarchami Zachodu czy ze społeczeństwami. Podobno rozmawia się tylko o sprawach gospodarczych, ale to będzie błąd, bo nihilistyczna ideologia nurtu "ponowoczesnego" rzutuje mocno i na całą gospodarkę. Jeśli według owego nurtu - co mówią oni sami prywatnie - "ciemny", katolicki chłop polski musi sczeznąć, to na nic się zdadzą wszelkie ustalenia o rolnictwie polskim, nie będą przestrzegane. Dlatego wieś polska czeka na ratunek już tylko ze strony Kościoła polskiego. Obok gospodarczych trzeba także ustaleń ideowych, pozamasońskich. Dzisiejsza akcesja do UE odbywa się w innej sytuacji ideowej: już nie na bazie tradycji, lecz na bazie ideologii "ponowoczesnej", czy nawet swego rodzaju rodzącej się umysłowości sekciarskiej Zachodu, który w swej warstwie inteligenckiej zdradza założenia duchowe i uniwersalistyczne, a przyjmuje partykularne, masońskie czy wręcz nihilistyczne. Poza tym komisje negocjacyjne właściwie oddzielają nas od samych społeczeństw zachodnich.
Nie wiemy, z kim rozmawiamy. Społeczeństwa zachodnie, łącznie z Kościołami, są dla nas nieme. Zawieramy jakieś małżeństwo przez pośredników z kimś, kogo nie widzimy i nie znamy. I boimy się, że zostaniemy oszukani, jak kiedyś przy zakupie dolarów pod kantorem: na wierzchu były banknoty, a w środku kawałki gazet. Unia Europejska musi mieć dla nas twarz jedną, odkrytą, jasną i przyjazną, niech nam jej nie zasłaniają żadni gospodarczy szulerzy, którzy nie dotrzymują umów. Dopiero wtedy będziemy rozmawiali jak przyjaciele i o gospodarce, i o sprawach ludzkich, o ideach. Tylu jest mądrych polityków w całej Europie i nie mogą nam tego zapewnić. Czy może już i cała Europa jest w czyichś pętach?
ks. prof. Czesław Bartnik



>> Na początek <<


Liczba odwiedzin od 1.XII.2000:
1244804

W dziale:

Prawda o Kielcach 1946 r. (6)

Dwie twarze Zachodu